Kiedy usłyszałam od znajomych z różnych części Polski, ze nie znają czegoś takiego jak PIECZONKI umarłam na zawał ze sto razy a jeszcze więcej ze śmiechu...Nie jest to na 100% danie dietetyczne, chyba koło diety to stała marchewka i buraki przed przyrządzeniem wszystkiego. Nie mniej jednak postanawiam zamieścić ten przepis na kulinarną ziemniaczana rozkosz nie znaną wszystkim...
Jeśli ktoś z Was zna ten przepis, ale z racji zamieszkania, pod inną nazwą- piszcie- strasznie jestem ciekawa jak w innych częściach Polski nazywacie to danie...
NA 3,5 L GARNEK
( my mamy jeden jedyny garnek, w którym się robi pieczonki)
ok 2 kg ziemniaków
2 marchewki
2 buraki
2 cebule
1/2 kostki smalcu
1/2 kostki margaryny
2-3 kiełbasy
(ulubione lub najtańsze)
sól, pieprz
Ziemniaki kroimy w grube talarki lub małe kawałki. Marchewkę, buraka, cebulę i kiełbasę w plasterki. W garnku należy ułożyć następująco warstwy:
-na samym spodzie smalec
-ziemniaki, marchewka, burak, cebula
-kiełbasa
-sól, pieprz
-margaryna, aż do samej góry garnka na zmianę, na sam wierzch można położyć liście białej kapusty, nie wiem dlaczego maja takie działanie, ale ziemniaczki wychodzą lepsze...
Ubijamy wszystko ciasno i stawiamy na gaz pod przykryciem aż wszystko będzie z wierzchu miękkie nie przejmując się wcale, ze na dole się spaliło, bo jak niektórzy twierdzą- takie są najlepsze...Najlepiej smakują z kefirem lub maślanką.
ZAKLINAM WAS SPRÓBUJCIE!
Właśnie spalone są najlepsze:) u mnie to pieczone i stałe menu letnie pieczone w ognisku pod przykryciem z trawy :D
OdpowiedzUsuńPonoć poza śląskiem tego dania nie znają. My na to mówimy pieczonki albo pieczone ziemniaki. Uwielbiam :D
OdpowiedzUsuń