Od dawna myślałam nad zrobieniem w domu serwatki i nawet pomyślałam, ze ten skrzep co się wytrąca po prostu wywalę, ale cieszę się, że tego nie zrobiłam- twaróg był cudny...
W zasadzie nie ma co opisywać, potrzebne mi było 1,5 litra krowiego, wiejskiego mleka, które dostałam w prezencie od jakiegoś dobrego człowieka. Mleko wlałam do szklanego wielkiego słoika i zostawiłam w kuchni na 4 dni, co dzień obserwowałam jak mleko zmienia się- to jest coś fantastycznego- wierzcie mi! Po 4 dniach mleko wyglądało troszeczkę dziwnie, jakby na wierzch wysypały się malutkie białe koraliczki przelałam je do garnka i według wskazówek ludzi mądrzejszych ode mnie podgrzewałam około 20 minut tak, żeby się nie zagotowało ale ciągle nabierało temperatury. Ponoć ma osiągnąć 95 stopni podczas tego grzania. Na wierzchu utworzył się śmietankowy, kremowy skrzep, który pachniał białym twarogiem. Całość należy koniecznie odstawić do wystygnięcia, a następnie przecedzamy, najlepiej rzez gazę, albo przez rajstopy i odciskamy dokładnie cały płyn. W ten magiczny sposób mamy biały domowy twaróg, który jest cudownie smaczny i słodki, dodałam do niego tylko ogórka startego na tarce, sól, pieprz i paprykę- coś niezwykłego!!! Serwatkę odstawiamy do szklanki lub butelki i czekamy aż jeszcze troszkę skrzepu nam wyjdzie na wierzchu, zbieramy go, jest gotowy do picia. Można ją dodać do domowego chleba zamiast wody, lub pić regularnie codziennie. Tak wyglądała cała akcja serowo-serwatkowa:
Polecam zabawę w domowe przetwórstwo!